środa, 26 lutego 2014

Rozdział 14

 Przez resztę nocy rozmyślałam nad tym, co powiedział Zankou. A jeśli mówił prawdę? „Azazel jej nie złapał. Tylko ktoś kogo znała i ufała.” Lecz nadal nie byłam pewna, czy Lexi żyje. Nie została porwana przez starszego wampira. To już coś. Jednak ktoś inny to zrobił.
 Znała i ufała.
 Jej ojciec? To by było dziwne. Choć możliwe. Tylko on miał pokerową twarz na pogrzebie. Teraz sobie przypomniałam, kogo nie zaprosili. Caleba Blackthorne, jej chłopaka. Może nie mógł przyjść …
 … Bo był z prawdziwą Lexi – dopowiedziała moja podświadomość.
 Jest taka możliwość, że Felix i Caleb wiedzieli o dziewczynie? Kto jeszcze znał prawdę? Pamele?
 Tuż przed wybiciem godziny szóstej mój mózg przypomniał mi o innych zdaniu, które wypowiedział Zankou: „Gdyby tylko Chris widział, co robisz z jego kuzynem albo tym ze sklepu.” Skąd on wiedział, co ja z nimi robię? Skąd on wiedział o Dante? Śledzi mnie? Cały ten czas był w mieście? Gdzie się ukrywał przez te cztery miesiące? Nad jeziorem?
 Zadawałam sobie tyle pytań, a ja nie znałam odpowiedzi na żadne z nich. Czułam się taka bezradna i słaba.
 Moja rozmowa z Alexis. „Ja nigdy nie zginę. Nie szukaj odpowiedzi. Będzie jeszcze gorzej. Oni wszystko zataili.” O czym ona mówiła? Kogo miała na myśli, mówiąc „oni”? I czemu ukrywają prawdę o niej?
 Mówiła o kimś kogo znała i ufała.
 Jej rodzice, Caleb.
 Czy ktoś inny?
 Przez cały dzień, tylko o tym wszystkim myślałam. Przyjaciółka nie chciała, abym dowiedziała się o jej sekrecie, lecz nie mogłam znieść tej niewiedzy. Powiedziała, że nigdy nie zginie, czyli żyje. Oddycha, rusza się, w jej żyłach płynie krew. Postanowiłam, że popytam wilkołaka o nią, a jeśli będzie ukrywał prawdę, to ja znam sposoby na jej wydobycie.
 Nie obchodziło mnie to, że rozgniewam „ich”. Nawet nie wiedziałam, kim oni są. Ale się nie bałam. Nic mi nie zrobią. Jestem potężniejsza od nich. Umiem się bronić.

 Już za dwa dni bal. Żebym, chociaż na chwilę poczuła się, jak normalna osoba pomagam w przygotowaniach. Główna opiekunka zwolniła mnie z całego dnia zajęć. Nie miałam lekcji, ale przez te siedem godzin przywieszałam dekoracje oraz sprzątałam. Musiałam myć podłogę, jakby sprzątaczki nie mogły tego zrobić. Jednak nie protestowałam. Nie chciałam wybuchnąć w pobliżu tylu osób: opiekunki, Sylvii, Olgii i trzech chłopaków, którzy nosili głośniki.
 Podczas krótkich przerw szukałam Caleba, lecz go nie znalazłam. On wagarował częściej ode mnie. Pewnie spędza ten czas z Lexi.
 Tylko gdzie?
 Na pewno nie w jej mieszkaniu. W domu Blackthornów? A może u ojca Alexis? Jakbym tylko wiedziała, gdzie oni mieszkają. Przyjaciółka mówiła, że Felix zamieszkał poza miastem, ale powiedziała szczegółów. A jeśli ona od dawna wiedziała, że pewnego dnia będzie musiała „umrzeć”? Zamieszkała z ojcem, ponieważ nikt nie wiedział, gdzie się podziewa.
 To byłby cios w sam środek serca. Albo poniżej pasa. Jak kto woli.
 Kilka minut przed wyjściem z sali pojawił się Dante. Na sam jego widok mój dzień stawał się przyjemniejszy i szczęśliwszy. Nie mogłam panować nad uśmiechem, drżeniem rąk i tego uczucia w brzuchu. A gdy stałam blisko niego było mi gorąco oraz duszno.
 Wychodząc chłopak objął mnie ramieniem, jakby zaznaczał, że jesteśmy parą. A chyba nie jesteśmy. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy.
 Myśląc o tym poczułam, jakbym coś straciła. Może on nie chce być ze mną? Przyjaźń mu wystarczy? Ale wtedy by mnie nie zaprosił na bal. Te pytania po raz pierwszy pojawiły się w mojej głowie.
 Przytuliłam się do Dantego. W daleko oddalonym zakamarku umysłu przypomniał mi się Chris. „Przecież nadal go kocham. Mogę go uratować.” Jednak go odtrąciłam. Wepchnęłam jeszcze dalej w nieoświetlone i zapomniane miejsce.
Cieszyłam się tą chwilą. I nie pozwolę, aby wspomnienia o dawnym chłopaku to zrujnowało.
 Wsiedliśmy razem do auta. Siedzieliśmy tak blisko siebie. Czułam się, jakbym chodziła po rozżarzonych węglach, tylko że żar rozchodził się po wszystkich częściach ciała. Serce waliło mi w piersi, a ja nie próbowałam go spowolnić. Nie musiałam. Nikt tego nie słyszał.
 - Dokąd jedziemy? – zapytałam, gdy dostrzegłam, że nie kierujemy się w stronę mojego domu.
 - Muszę ci coś pokazać. – Był bardzo poważny i martwił się czymś. – To bardzo ważne.
Co chciał mi pokazać? Coś co zmieni moje uczucia do niego. Tak samo jak życie.
 Po około siedmiu minutach zjechaliśmy z ulicy na drogę prowadzącą do małego osiedla. Nigdy nie byłam w tej części miasta. Przejeżdżałam w tym kierunku milion razy, lecz nigdy nie zwróciłam uwagi na kilka domków. Niby wyglądały normalnie, jednak coś się w nich kryło. Nie byłam tylko w stanie powiedzieć co.
 Samochód zatrzymał się przed szarym budynkiem z numerem 9. Był to jednopiętrowy dom zastawiony bordową bramą. Zauważyłam, że tylko ten go miał. Podeszliśmy do brązowych drzwi, na wysokości głowy posiadały dekoracyjne okienko.
 Nie wiem czemu, ale się bałam. Chce mnie przedstawić swoim rodzicom? W końcu zobaczę, jak on mieszka, jak wygląda jego pokój.
 Powoli weszliśmy do środka. W progu na chwilę przystanęłam i zaczęłam wdychać bardzo ładny oraz znajomy zapach. Szałwia z lekką nutą Zimowitu.
 Korytarz był krótki, prowadził do salonu. Ściągnęliśmy buty i kurtki. W mieszkaniu nie było zimno, ale też nie ciepło. Dante złapał mnie za rękę i szybko zaprowadził do swojej sypialni. Najpierw musiało się przejść przez pokój główny. Przez te kilka sekund zdołałam się trochę przyjrzeć. Jego ściany zostały pomalowane farbą w kolorze musztardy, podłogę zdobiło ciemne drewno, a meble – ciemno pomarańczowe albo jasno brązowe.
 Drzwi do prywatnej przestrzeni chłopaka wykonano z czarnego tworzywa, a na samym środku przyklejono kartkę z napisem Nie otwierać. Kiedy się otworzyły przed sobą zobaczyłam, coś czego się nigdy nie spodziewałam.
 Na ścianach były przyklejone rysunki. Kartki zajmowały około 100% powierzchni, a wszystkie przedstawiały … Mnie. Niektóre ukazywały mój portret, na kilku byłam ja w całego okazałości, a na jeszcze innych rzeczy, które dokonałam: jak dusiłam Ave, jak upadałam z dachu, jak ogień „tańczył” wokół mnie.
 - Co to jest? – Byłam zdezorientowana i trochę przestraszona. Czy Dante mnie śledził?
 Ale trzeba przyznać. Miał talent.
 Zrozumiałam, że to nie jest sypialnia chłopaka, tylko ołtarzyk. Lecz w rogu znajdowała się biblioteczka z księgami. Tak, księgami zaklęć.
 - Czy ty jesteś …? – Nie dokończyłam. To słowo nie mogło mi przejść przez gardło.
 - Tak. – Spojrzałam na niego. – Jestem czarownikiem. Tak jak ty.
 Co? Skąd on wiedział?
 - Tylko, że ja umiem to ukrywać.
 Przypomniałam sobie tą wizję, którą widziałam po spotkaniu z Biancą. Kiedy wracałam i spotkałam Dantego. To miejsce. Czy to była prawda?
 - Co oznaczają wszystkie te rysunki? – Przeniosłam wzrok na nie. – Prześladujesz mnie? Od jak dawna?
 Moje mięśnie stały się sztywne, a całe ciało naprężone.
 - To jesteś ty.
 - Wiem o tym. Czemu je namalowałeś?
 Chłopak usiadł na czarnej sofie, zrobiłam to samo.
 - Jesteś moim zadaniem. - Co? – Mam cię chronić.
 Przed czym? Trochę już na to za późno. Wiem, że umrę i nic nie da się z tym zrobić.
 - Przychodziłaś do mnie każdej nocy. Od dwóch miesięcy. Gdy wstawałem miałem w ręce twój portret.
 Nadal tego nie rozumiałam.
 Właściwie musiałam najpierw to wszystko sobie poukładać. Dante był czarodziejem. Ukrywał to przede mną, ponieważ? On miał wizję ze mną w roli głównej. I do tego narysował chyba każdy moment, w którym używałam magii.
 - Czemu się mi ujawniłeś, właśnie teraz?
 Chłopak się nie odzywał przez chwilę. Przeczesał włosy palcami i wolno wstał z kanapy. Czułam, że to poważna sprawa. Podszedł do regału i wyciągnął coś z najwyższej półki. Zauważyłam, że to tubka. Podał mi ją, a ja wyciągnęłam to co było w środku. Wyglądało na plakat w formacie A1. Trochę się bałam spojrzeć, co przedstawia. Aż w końcu rozwinęłam papier. Widniała na nim moja postać. Leżała. Oczy miała otwarte. Były puste, nie ukazywały strachu, ani nic. Klatka piersiowa była obniżona, a twarz wychudzona, jakby coś wyssało wszystko, co tam było. Poniżej mnie Dante napisał słowo „Mort” dużymi i pogrubionymi literami.
 Upuściłam plakat i przytuliłam się do szarookiego, przyciskając głowę do jego torsu. Słyszałam bicie jego serca, było szybsze niż normalnie. Poczułam ciepło jego ciała oraz zapach dezodorantu. Chłopak mnie objął. Czułam się bezpieczna przy nim. Nawet perspektywa mojej śmierci nie wydawała się już taka straszna.
 Podniosłam głowę. Oboje patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nie czekając, aż Dante zrobi pierwszy ruch pocałowałam go. Był to delikatny całus, można uznać go za muśnięcie. Lecz Dante nie chciał skończyć na tym. Przycisnął mnie do siebie, jedną ręką trzymając mój kark, a drugą plecy. Ja zagłębiłam swoje palce w jego blond włosach. Przycisnął swoje usta mocno do moich. Chwilę później otworzyliśmy lekko wargi i nasze języki wreszcie się dotknęły. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk.
 Oderwałam się, aby złapać oddech. W pokoju zrobiło się duszno. Miałam wrażenie, że wdychamy własne powietrze.
 Nic innego się nie liczyło oprócz tej chwili.
 Całowaliśmy się mocniej, namiętniej. Moje ręce podwinęły jego granatową koszule i dotknęłam skóry. Była rozpalona. Palce sunęły po idealnie wyrzeźbionym brzuchu. Chłopak zaczął rozpinać guziki. Jeden po drugim. Ja nie mogłam wytrzymać. To ciepło między nami atakowało mnie z każdej strony. Pomogłam ściągnąć mu ubranie jak najszybciej. Był nieźle umięśniony. Zaczął całować mnie po szyi.
 Chris.
 Gdzieś głęboko w moim umyśle odezwał się głos.
 A jeśli Zankou mnie śledzi? Widzi co ja teraz robię?
 Gwałtownie oderwałam się od Dantego. Oddychaliśmy szybko.
 Szybko wstałam z kanapy. Poczułam lekkie poczucie winy, że zdradziłam Chrisa.
 - Przepraszam – wydukałam. – Chyba jeszcze nie jestem gotowa.
 To oczywiście było kłamstwo. Byłam gotowa, oczekiwałam ten moment. Ale już nie mogę przestać myśleć o wampirze, który ma całe moje serce.
 Z przepraszającą miną, opuszczonymi ramionami, wyszłam z mieszkania.
 Na zewnątrz było strasznie zimno. Chciałam powrócić do tego cieplutkiego domku i obściskiwać się z Dante. Niestety nie mogłam, dopóki Chris nie zniknie z mojego życia.
 I serca oraz umysłu.

2 komentarze:

  1. Rozdział śliczny, bardzo mi się podoba :)

    Nominowałam Cię do Liebster Awards. (nie bij) :D
    Info - http://tell-me-truth.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się byle tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
Miłośniczka fantasy, magii, wiedźm oraz rocka.