sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 20

 Nazajutrz pojechałam do Bianci. W połowie drogi zadzwoniła do mnie, była czymś przerażona. Jej dziewczęcy głos drżał z silnych emocji, łkała cicho, ale i tak słyszałam. Mówiła po cichu.
 - Musisz natychmiast przyjechać do mnie. Mam poważne kłopoty.
 Zastanawiałam się, o jakie kłopoty miała na myśli. Jej strach zadziałał na mnie. Przycisnęłam pedał gazu. Poruszałam się szybko, jednak to nie było dość. Przyjechałam dziesięć minut po telefonie. Wystrzeliłam jak strzała z auta i weszłam do środka budynku. Nawet nie sprawdziłam, czy ktoś się tam znajdował. Na parterze nikogo nie widziałam, więc zeszłam do piwnicy. Już jak otworzyłam drzwi poczułam intensywny zapach. Dobrze go znałam. To był zapach śmierci zmieszany z siarką. Po przekroczeniu kilku schodków zaczęły mnie piec oczy. Ukryłam twarz pod bluzą. Przez materiał zauważyłam małą postać leżącą na ziemi. Wstrzymując oddech podbiegłam do niej. Odwróciłam osobę na plecy.
 Pierwsze, co zauważyłam było rozcięcie gardła. Nie głębokie, więc ofara umierała powoli. W klatce piersiowej widziałam drugą ranę. Wyglądało to, jakby ktoś wypalił dziurę pod lewą piersią. 
 - Bianca – szepnęłam. W oczach zebrały się słone łzy.
 Słyszałam jej bicie serca. Było ciche oraz powolne, lecz osoba nadal żyła.
 - Nyks. – Z rany na gardle wypłynęła strużka krwi. – Ona przybyła. Jest tutaj.
 Dziewczyna mówiła sylabami, a przez słaby głosik musiałam się przybliżyć.
 - Musisz uciec.
 Z każdym słowem życiodajny płyn wypływał z Bianci.
 - Nie, nie, nie. Nie! – powtarzałam jak modlitwę. – Nie umieraj mi tu.
 Przywołałam Moc w dłoniach. One zapłonęły jasnym światłem, uniosłam je nad ciałem dziewczyny. Ręce miałam całe zakrwawione, krople cieczy raz po raz skapywały na ubranie. Myślą przewodnią było tylko uratowanie blondwłosej. Chciałam, aby jej rany się zabliźniły, by było wszystko z nią dobrze.
 - To nic nie da. – Odepchnęła lekko moją pomoc. – Musisz mnie zabić.
 Na samą myśl o zabijaniu wywoływało u mnie mdłości. Nie mogłam pozbawić życia koleżanki. Nawet jeśli bardzo cierpiała, nie mogłam tego zrobić.
 Później przypomniała mi się wizyta u psychologa. Catherine opowiadała o psie, którego musiała uśpić. Tylko, że zwierzęta to nie ludzie, ona nie pozbawiła własnoręcznie życia. Jej historia nie przypominała mojej.
 - Proszę. Skróć moje cierpienie – powiedziała, a kolejna fala płynu wypłynęła z jej ciała.
 Moje łzy kawały na jej krew. Łączyły się ze sobą.
 Pokręciłam przecząco głową. Jednak po chwili zdałam sobie sprawę, którą opcję powinnam wybrać. Kiwałam głową na zgodę.
 Ponownie zebrałam magię w dłoniach. Zamknęłam oczy i poczułam lekkie ukłucia w opuszkach palców. Opuściłam ręce na rany Bianci. Tym razem myślałam o mrocznych rzeczach. Morderstwo, krew, cierpienie, śmierć. Czułam zimne dreszcze na plecach. Nie byłam w stanie określić moich uczuć w tamtym momencie. Nie było mi wygodnie z tą sytuacją. Robiłam coś złego, karalnego.
 Po niecałej minucie serce dziewczynki przestało już bić.
 Nie otwierałam oczu, dopóki nie odzyskałam władzy nad kończynami. Cała się trzęsłam. Z trudem patrzyłam na trupa. W tym ciele już nie istniała dusza. Zakryłam puste oczy pod powiekami. Schowałam swoją twarz w dłoniach. Nie obchodziło mnie to, że były całe czerwone i pozostawiały ślady. Wysłałam wiadomość do Bena i zaczęłam płakać.

Ben
 Do ust napłynęła świeża krew. Była tak słodka, że miałem ochotę na więcej, jednak musiałem się opanować. Nie mogłem za dużo wypić, bo kobieta, którą się w tej chwili karmię, mogłaby umrzeć. Nie chciałem, aby w telewizji znowu mówiono o morderstwach. Już i tak było ich dużo. Więc gdy usłyszałem, jak tętno dawcy zwalnia, przestałem się posilać. Wyciągnąwszy kły z żyły oblizałem resztki krwi językiem, a następnie schowałem. Nie byłem najedzony, ale ta ilość wystarczała na jakiś czas.
 - Zapomnij o mnie. Idź do domu i opatrz sobie ranę. – Zaczarowałem ofiarę.
 Zawsze po posiłku czułem się najsilniej. Rozsadzała mnie energia.
   Ben, musisz przyjechać do domu Bianci. Proszę.
 Usłyszałem głos Anny w swojej głowie. Poczułem, że była smutna. Bardzo smutna. W tym momencie nie obchodziły mnie uczucia. Byłem wampirem, one nie odczuwają takich rzeczy. Jednak emocje dziewczyny natarły na mnie i nie mogłem nic zrobić, jak tylko pojechać do Bianci. Jechałem szybko. Z każdą minutą odczuwałem rozpacz brązowowłosej coraz intensywniej. Po pewnym czasie nie wiedziałem, czy ja czułem smutek czy ona.
 Na miejscu od razu zacząłem szukać dziewczyn. Znalazłem je w piwnicy, gdzie Bianca organizowała seanse. Tym razem nie spotkałem kobiet w podeszłym wieku, które chciały porozmawiać ze zmarłymi członkami rodziny. Tym razem zobaczyłem dwie młode osoby. Obie leżały na ziemi, lecz tylko jedna oddychała. Pobiegłem do Anny. Zauważyłem, że niedaleko niej znajdowała się kałuża wymiocin. Zignorowałem to.
 - Anna. Anna, obudź się – prawie wykrzyczałem to zdanie. Słyszałem bicie serca dziewczyny. Odgłos był cichy oraz spokojny.
 - Ona umarła. Zabiłam ją. JA ją zabiłam. – Specjalnie podkreśliła słowo „ja”.
 - To nie twoja wina …
 - To moja wina. – Weszła mi w słowo. – Ona kazała się zabić, a ja tak zrobiłam.
 Przytuliłem ją, a ona zaczęła ponownie płakać. Anna mamrotała coś do siebie, nie słuchałem jej. Podniosłem ją i weszliśmy na górę. Następnie położyłem czarodziejkę na kanapie i wróciłem na dół. Ktoś musiał zakopać ciało Bianci. Wiedziałem, że ona wróci, tylko nie miałem pojęcia kiedy oraz gdzie. Będzie też wyglądała inaczej. Przerzuciłem zwłoki przez ramię, w kącie znalazłem łopatę i wyszedłem na dwór. Wyszukałem świetne miejsce na grób. Z dala od chatki, pomiędzy drzewami. One były nadzwyczajne. Każdy liść miał inny odcień zieleni, czerwieni oraz żółci. Kolory jesieni, choć mieliśmy późną wiosnę.
 Wykopałem dół i zrzuciłem tam nieboszczyka. Po zakopaniu odstawiłem łopatę na bok i tak stałem w ciszy. Nie byłem w bliższej znajomości z Biancą, jestem też wampirem, a one nie powinny odczuwać żalu czy straty. Jednak dla pamięci dziewczyny stałem.
 Po minucie usłyszałem kroki. Nie musiałem się odwracać, żeby dowiedzieć się, kto szedł. Anna przystanęła obok mnie. Zauważyłem, że nadal była cała brudna. Jej to najwidoczniej w tej chwili nie obchodziło.
 Dziewczyna zamknęła oczy, chyba się nad czymś skupiała. Po krótkim czasie w jej dłoni pojawiła się czarna róża. Podeszła chwiejnie do grobu i delikatnie położyła kwiat. Gdy nie odchodziła, przybliżyłem się do niej. Ledwo się trzymała na nogach. Cała się trzęsła. Anna popatrzyła na mnie i gwałtownie objęła mnie. Usłyszałem, jak bierze głęboki oddech. Nawet kilka. W objęciach wróciliśmy do mieszkania.

Anna
 Wszędzie była krew.
 Znajdowałam się przy jakimś jeziorze, lecz w nim nie płynęła przezroczysta woda tylko czerwona krew. Z nieba padało tym samym. Ja powoli podchodziłam do jeziora. Wcale tego nie chciałam, jednak nie miałam kontroli nad własnym ciałem. Byłam coraz bliżej gęstej cieczy. Nie dość, że byłam przemoczona przez „deszcz”, to jeszcze chciałam wejść do zbiornika wodnego. Kiedy dzieliło mnie tylko pół metra zauważyłam, że nad powierzchnią krwi pływają ciała. Położone plecami do góry dryfowały.
 Weszłam do jeziora. Czułam, jakby wszystko mnie dotykało. To dziwne uczucie, gdy pływasz w morzu i jakaś mała rybka dotnie twojej nogi. Zbiornik nie był, aż taki głęboki. W samym centrum „woda” sięgała mi do brzucha.
 Nagle usłyszałam pluśnięcie. Mrugnęłam kilkakrotnie i wszystkie zwłoki przybliżyły się do mnie. One były żywe! Najstraszniejsze było to, że się nie bałam. Nie okazywałam żadnego strachu. Zombie rzuciły się na mnie, próbowały topić, drapać, a nawet gryźć. Chciały mnie zabić. Czułam, jakby to było prawdziwe. W ustach miałam smak krwi, ręce mnie piekły. Pragnęłam się bronić, ale Ja we śnie tego nie robiła. Po prostu stała pośrodku jeziora i czekała na śmierć.

                                        ○○○○○
 Zaczynają się mroczne czasy dla Anny. Jesteście ciekawi, co będzie dalej?
 Jeszcze tylko dwa tygodnie szkoły! Cieszycie się? Ja już mam wszytko poprawione (na dwójki) i zdaję to drugiej klasy liceum. Nie wiem czy się cieszyć, ponieważ będzie o wiele gorzej i ciężej niż w tym. A ten czas był najgorszy. Mam nadzieję, że wy lepiej się uczycie :)
 Wakacje - a to oznacza więcej czasu dla bloga. W mojej głowie będą tylko pomysły na nowe rozdziały. Nadal chcę założyć nowego bloga, na którym będę opisywała historię któregoś z bohaterów, tylko jeszcze nie wiem którego.~
 Życzę wszystkim wesołych i długich wakacji! :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
Miłośniczka fantasy, magii, wiedźm oraz rocka.