Nazajutrz pojechałam do Bianci. W połowie
drogi zadzwoniła do mnie, była czymś przerażona. Jej dziewczęcy głos drżał z
silnych emocji, łkała cicho, ale i tak słyszałam. Mówiła po cichu.
- Musisz natychmiast przyjechać do mnie. Mam
poważne kłopoty.
Zastanawiałam się, o jakie kłopoty miała na
myśli. Jej strach zadziałał na mnie. Przycisnęłam pedał gazu. Poruszałam się
szybko, jednak to nie było dość. Przyjechałam dziesięć minut po telefonie.
Wystrzeliłam jak strzała z auta i weszłam do środka budynku. Nawet nie
sprawdziłam, czy ktoś się tam znajdował. Na parterze nikogo nie widziałam, więc
zeszłam do piwnicy. Już jak otworzyłam drzwi poczułam intensywny zapach. Dobrze
go znałam. To był zapach śmierci zmieszany z siarką. Po przekroczeniu kilku
schodków zaczęły mnie piec oczy. Ukryłam twarz pod bluzą. Przez materiał zauważyłam
małą postać leżącą na ziemi. Wstrzymując oddech podbiegłam do niej. Odwróciłam osobę
na plecy.
Pierwsze, co zauważyłam było rozcięcie gardła.
Nie głębokie, więc ofara umierała powoli. W klatce piersiowej widziałam drugą
ranę. Wyglądało to, jakby ktoś wypalił dziurę pod lewą piersią.
- Bianca – szepnęłam. W oczach zebrały się
słone łzy.
Słyszałam jej bicie serca. Było ciche oraz powolne,
lecz osoba nadal żyła.
- Nyks. – Z rany na gardle wypłynęła strużka
krwi. – Ona przybyła. Jest tutaj.
Dziewczyna mówiła sylabami, a przez słaby
głosik musiałam się przybliżyć.
- Musisz uciec.
Z każdym słowem życiodajny płyn wypływał z
Bianci.
- Nie, nie, nie. Nie! – powtarzałam jak
modlitwę. – Nie umieraj mi tu.
Przywołałam Moc w dłoniach. One zapłonęły
jasnym światłem, uniosłam je nad ciałem dziewczyny. Ręce miałam całe
zakrwawione, krople cieczy raz po raz skapywały na ubranie. Myślą przewodnią
było tylko uratowanie blondwłosej. Chciałam, aby jej rany się zabliźniły, by
było wszystko z nią dobrze.
- To nic nie da. – Odepchnęła lekko moją
pomoc. – Musisz mnie zabić.
Na samą myśl o zabijaniu wywoływało u mnie
mdłości. Nie mogłam pozbawić życia koleżanki. Nawet jeśli bardzo cierpiała, nie
mogłam tego zrobić.
Później przypomniała mi się wizyta u
psychologa. Catherine opowiadała o psie, którego musiała uśpić. Tylko, że
zwierzęta to nie ludzie, ona nie pozbawiła własnoręcznie życia. Jej historia nie
przypominała mojej.
- Proszę. Skróć moje cierpienie – powiedziała,
a kolejna fala płynu wypłynęła z jej ciała.
Moje łzy kawały na jej krew. Łączyły się ze
sobą.
Pokręciłam przecząco głową. Jednak po chwili
zdałam sobie sprawę, którą opcję powinnam wybrać. Kiwałam głową na zgodę.
Ponownie zebrałam magię w dłoniach. Zamknęłam
oczy i poczułam lekkie ukłucia w opuszkach palców. Opuściłam ręce na rany
Bianci. Tym razem myślałam o mrocznych rzeczach. Morderstwo, krew, cierpienie,
śmierć. Czułam zimne dreszcze na plecach. Nie byłam w stanie określić moich
uczuć w tamtym momencie. Nie było mi wygodnie z tą sytuacją. Robiłam coś złego,
karalnego.
Po niecałej minucie serce dziewczynki przestało
już bić.
Nie otwierałam oczu, dopóki nie odzyskałam
władzy nad kończynami. Cała się trzęsłam. Z trudem patrzyłam na trupa. W tym
ciele już nie istniała dusza. Zakryłam puste oczy pod powiekami. Schowałam
swoją twarz w dłoniach. Nie obchodziło mnie to, że były całe czerwone i pozostawiały
ślady. Wysłałam wiadomość do Bena i zaczęłam płakać.
Ben
Do ust napłynęła świeża krew. Była tak słodka,
że miałem ochotę na więcej, jednak musiałem się opanować. Nie mogłem za dużo
wypić, bo kobieta, którą się w tej chwili karmię, mogłaby umrzeć. Nie chciałem,
aby w telewizji znowu mówiono o morderstwach. Już i tak było ich dużo. Więc gdy
usłyszałem, jak tętno dawcy zwalnia, przestałem się posilać. Wyciągnąwszy kły z
żyły oblizałem resztki krwi językiem, a następnie schowałem. Nie byłem
najedzony, ale ta ilość wystarczała na jakiś czas.
- Zapomnij o mnie. Idź do domu i opatrz sobie
ranę. – Zaczarowałem ofiarę.
Zawsze po posiłku czułem się najsilniej.
Rozsadzała mnie energia.
Ben, musisz przyjechać do domu Bianci. Proszę.
Usłyszałem głos Anny w swojej głowie. Poczułem,
że była smutna. Bardzo smutna. W tym momencie nie obchodziły mnie uczucia.
Byłem wampirem, one nie odczuwają takich rzeczy. Jednak emocje dziewczyny
natarły na mnie i nie mogłem nic zrobić, jak tylko pojechać do Bianci. Jechałem
szybko. Z każdą minutą odczuwałem rozpacz brązowowłosej coraz intensywniej. Po
pewnym czasie nie wiedziałem, czy ja czułem smutek czy ona.
Na miejscu od razu zacząłem szukać dziewczyn.
Znalazłem je w piwnicy, gdzie Bianca organizowała seanse. Tym razem nie
spotkałem kobiet w podeszłym wieku, które chciały porozmawiać ze zmarłymi
członkami rodziny. Tym razem zobaczyłem dwie młode osoby. Obie leżały na ziemi,
lecz tylko jedna oddychała. Pobiegłem do Anny. Zauważyłem, że niedaleko niej
znajdowała się kałuża wymiocin. Zignorowałem to.
- Anna. Anna, obudź się – prawie wykrzyczałem
to zdanie. Słyszałem bicie serca dziewczyny. Odgłos był cichy oraz spokojny.
- Ona umarła. Zabiłam ją. JA ją zabiłam. –
Specjalnie podkreśliła słowo „ja”.
- To nie twoja wina …
- To moja wina. – Weszła mi w słowo. – Ona kazała
się zabić, a ja tak zrobiłam.
Przytuliłem ją, a ona zaczęła ponownie płakać.
Anna mamrotała coś do siebie, nie słuchałem jej. Podniosłem ją i weszliśmy na
górę. Następnie położyłem czarodziejkę na kanapie i wróciłem na dół. Ktoś
musiał zakopać ciało Bianci. Wiedziałem, że ona wróci, tylko nie miałem pojęcia
kiedy oraz gdzie. Będzie też wyglądała inaczej. Przerzuciłem zwłoki przez ramię,
w kącie znalazłem łopatę i wyszedłem na dwór. Wyszukałem świetne miejsce na
grób. Z dala od chatki, pomiędzy drzewami. One były nadzwyczajne. Każdy liść
miał inny odcień zieleni, czerwieni oraz żółci. Kolory jesieni, choć mieliśmy
późną wiosnę.
Wykopałem dół i zrzuciłem tam nieboszczyka. Po
zakopaniu odstawiłem łopatę na bok i tak stałem w ciszy. Nie byłem w bliższej
znajomości z Biancą, jestem też wampirem, a one nie powinny odczuwać żalu czy
straty. Jednak dla pamięci dziewczyny stałem.
Po minucie usłyszałem kroki. Nie musiałem się
odwracać, żeby dowiedzieć się, kto szedł. Anna przystanęła obok mnie. Zauważyłem,
że nadal była cała brudna. Jej to najwidoczniej w tej chwili nie obchodziło.
Dziewczyna zamknęła oczy, chyba się nad czymś
skupiała. Po krótkim czasie w jej dłoni pojawiła się czarna róża. Podeszła
chwiejnie do grobu i delikatnie położyła kwiat. Gdy nie odchodziła, przybliżyłem
się do niej. Ledwo się trzymała na nogach. Cała się trzęsła. Anna popatrzyła na
mnie i gwałtownie objęła mnie. Usłyszałem, jak bierze głęboki oddech. Nawet
kilka. W objęciach wróciliśmy do mieszkania.
Anna
Wszędzie była krew.
Znajdowałam się przy jakimś jeziorze, lecz w
nim nie płynęła przezroczysta woda tylko czerwona krew. Z nieba padało tym
samym. Ja powoli podchodziłam do jeziora. Wcale tego nie chciałam, jednak nie
miałam kontroli nad własnym ciałem. Byłam coraz bliżej gęstej cieczy. Nie dość,
że byłam przemoczona przez „deszcz”, to jeszcze chciałam wejść do zbiornika
wodnego. Kiedy dzieliło mnie tylko pół metra zauważyłam, że nad powierzchnią
krwi pływają ciała. Położone plecami do góry dryfowały.
Weszłam do jeziora. Czułam, jakby wszystko
mnie dotykało. To dziwne uczucie, gdy pływasz w morzu i jakaś mała rybka dotnie
twojej nogi. Zbiornik nie był, aż taki głęboki. W samym centrum „woda” sięgała
mi do brzucha.
Nagle usłyszałam pluśnięcie. Mrugnęłam kilkakrotnie
i wszystkie zwłoki przybliżyły się do mnie. One były żywe! Najstraszniejsze
było to, że się nie bałam. Nie okazywałam żadnego strachu. Zombie rzuciły się
na mnie, próbowały topić, drapać, a nawet gryźć. Chciały mnie zabić. Czułam,
jakby to było prawdziwe. W ustach miałam smak krwi, ręce mnie piekły. Pragnęłam
się bronić, ale Ja we śnie tego nie robiła. Po prostu stała pośrodku jeziora i
czekała na śmierć.
○○○○○
Zaczynają się mroczne czasy dla Anny. Jesteście ciekawi, co będzie dalej?
Jeszcze tylko dwa tygodnie szkoły! Cieszycie się? Ja już mam wszytko poprawione (na dwójki) i zdaję to drugiej klasy liceum. Nie wiem czy się cieszyć, ponieważ będzie o wiele gorzej i ciężej niż w tym. A ten czas był najgorszy. Mam nadzieję, że wy lepiej się uczycie :)
Wakacje - a to oznacza więcej czasu dla bloga. W mojej głowie będą tylko pomysły na nowe rozdziały. Nadal chcę założyć nowego bloga, na którym będę opisywała historię któregoś z bohaterów, tylko jeszcze nie wiem którego.~
Życzę wszystkim wesołych i długich wakacji! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz