piątek, 31 października 2014

Rozdział 26

 Dwanaście minut później otworzyły się drzwi. Do pokoju weszła Alexis. Była już czysta i bez zadrapania. Ja natomiast jeszcze leżałam z opuchniętymi oczami. Jednak czułam się lepiej. Już mnie wszystko tak bardzo nie bolało. Usiadłam z łatwością. Usłyszałam, jak mi w kościach strzeliło.
 - Wyglądasz okropnie - skomentowała mój wygląd. 
 Chciałam też coś powiedzieć o jej stroju, lecz moje gardło było zbyt suche. Lexi miała na sobie ubrania tylko w jednym kolorze. Ciemnoszara bluzka, szorty i rajstopy. A trampki ... czarne. Alexis, którą znałam nigdy nie założyłaby takiego stroju, ona lubiła wesołe kolory, jak zielony, niebieski czy różowy. Lecz nie tylko styl się zmienił. Niby jej twarz wyglądała tak samo, jednakże się zmieniła, jakby była starsza o kilka lat. Musiała dużo przejść. Zupełnie jak ja. Blond włosy teraz były krótsze i mniej jedwabiste. 
 Zmieniła się nie do poznania.
- Przyniosłam ci wodę. Samą. Bez żadnych dodatków. - Uśmiechnęła się na koniec. Był taki sam jak zawsze. Dziewczęcy, z jednym dołeczkiem na lewym policzku.

- Dzięki - wyszeptałam.
 Wzięłam od niej szklankę. Piłam małymi łykami. W tej chwili ta ciecz taka dobra, jakbym kosztowała ambrozji. 
 Choć nie smakowała tak dobrze jak krew wampira.
- Opowiedz, co się działo, gdy mnie nie było? - spytała wilczyca, siadając obok mnie.
- A ty opowiesz, co się z tobą działo? - Tylko to mnie teraz interesowało.
 Przytaknęła. Zawarłyśmy niepisaną umowę. Dopiłam wodę i zaczęłam mówić.
- Wiesz o Adamie? - zapytałam, patrząc w dół, na swoje ręce. Na dłonie, które nie mogły go uratować.
- Tak. Nawet wiem kto go zabił. - Spojrzałam na nią, a ona na mnie. - Ava, prawda?
 Nic nie powiedziałam. Tylko kiwnęłam głową na tak. Nie chciałam po raz kolejny wspominać tej nocy. To zbyt wiele, jak dla mnie.
- Ava i Azazel, jej wspólnik, zabili też dwoje innych ludzi. A to wszystko po to, aby wskrzesić Zankou. - Po chwili domyśliłam się, że Alexis nie wiedziała, o kim mówiłam. - Przywołali duszę, która przejęła ciało Chrisa. - W oczach zebrały się słone łzy. - Już go tam nie ma. Chrisa już tam nie ma. Zankou ma całą kontrolę nad nim.
 Dziewczyna położyła dłoń na moim ramieniu. Zrobiło mi się trochę lepiej. Lecz tylko trochę. Wytarłam oczy grzbietem ręki. 
- Przykro mi.
 Siedziałyśmy w ciszy, dopóki nie wyzdrowiałam do końca. Miałyśmy sobie tyle do opowiedzenia, ale milczałyśmy. Będąc szczera, już nie czułam takiej więzi z Lexi jak kiedyś. Ona przez te cztery miesiące znajdowała się na jakimś pustkowiu. Udawała, że nie żyła. A ja w to wierzyłam. Nie tak łatwo odbuduje moje zaufanie.
- Słuchaj. Wiem, że to nieodpowiedni moment, ale nie mam, gdzie nocować - powiedziała wilczyca. - Może nawet mnie schować w piwnicy, w szafie, byle tylko nikt nie wiedział, że jestem u ciebie. Nawet twoja rodzina. 
 Zastanawiałam się nad tym. Kiedy ją przygarnę, opowie mi wszystko o swoim nowym życiu. A gdy się nie zgodzę, ona może zniknąć. Tym razem na zawsze. 
- Nie musisz się martwić. Nikogo dorosłego już nie ma - odpowiedziałam.
- Czyli się zgadzasz?
 Pokiwałam głową na tak. Dziewczyna zapiszczała ze szczęścia i mnie przytuliła. Na początku czułam się nieswojo, jednak się przyzwyczaiłam. Może Lexi nie była już tą samą osobą, co wcześniej, lecz nadal była moją przyjaciółką. Przecież ja też nie byłam osobą z przeszłości. Każdy się zmienia.

 Chwilę potem, jak Alexis wyszła, w pokoju zjawił się Zankou. Próbowałam nie patrzeć na niego, choć to było trudne. Chciałam chociaż zerknąć na ciało swojego chłopaka. Wiedziałam, że spogląda moją osobę, sprawdza, czy krew zadziałała. Wyczuwałam, że był poddenerwowany. Od czego?

- Nie powinnaś iść na tą imprezę, Wiedziałaś, że będzie niebezpiecznie. Przekazałem ci jasną informację. 
 Zaraz. Co?
- Moja wizja. Ty ją stworzyłeś. Ale jak?
- Myślałaś, że Azazel chciałby przywrócić do życia kogoś nieprzydatnego?
 Nie myślałam o tym. Więc kim był Zankou? Czarodzejem? Lecz jakby był nim, to by musiał stracić moce. Przecież był wampirem. Nie można być hybrydą. Prawda?
- Widziałam wilkołaka. Pobiegłam za nim. Czy wiedziałeś, że Lexi przybędzie na imprezę? 
 Nie odpowiedział. Był zapatrzony w jakiś punkt za mną. Zaczęłam skubać paznokcie. Musiałam coś zrobić rękoma. Gdybym czegoś nie robiła, na pewno dotknęłabym Zankou. Przyciągał mnie do siebie. Choć to nie przez niego. To wszystko przez Chrisa, mojego ukochanego, którego więził we własnym ciele. Chciałam być na niego zła, ale nie mogłam. Przynajmniej nie dłużej niż dziesięć sekund. Z trudnością odwróciłam od niego wzrok. Nie powinnam myśleć o nim. Kochałam innego. 
 On odszedł. Zostawił mnie. Pozwolił, abym żyła dalej. Zakochała się. I właśnie to zrobiłam. Jednak w tym momencie w moim umyśle nie było żadnego miejsca dla Dantego. Nie liczył się w tym pokoju,
 Od strony drzwi dobiegał lekki stukot.
- Wejdź - powiedział Zankou, podnosząc się. 
 Do pomieszczenia weszła Lexi. Chłopak uciekł z pokoju tak szybko, że nie zauważyłam. Dopiero w tej chwili uświadomiłam sobie, że przestałam oddychać. Wzięłam głęboki wdech. Przy wydechu wilczyca zaczęła mówić:
- Powinnyśmy już iść. Mam dość przebywania w małych domkach. Aż czuję, że niedługo dostanę klaustrofobii. 
 Kiedy wyszłyśmy z budynku, dowiedziałam się, że przebywałyśmy w starym, już opuszczonym motelu na obrzeżach miasta. Przed nim znajdował się mój samochód. Może i wypiłam poprzedniego wieczora kilka kubków piwa, lecz nie odczuwałam skutków picia. Weszłam do pojazdu, a za mną Alexis i odpaliłam silnik.
 Do domu zajechałyśmy dwadzieścia minut później. Czułam się zmęczona, więc wstawiłam wodę na kawę. Blondynka w tym czasie usiadła na kanapie i włączyła telewizor.
- Nie masz bagażu? - spytałam jej, przysiadając się oraz popijając napój.
- Nie wzięłam go ze sobą. Został w domku, w którym zamieszkiwałam.
- Czy ty uciekłaś? - zapytałam prosto z mostu. Dziewczyna przytaknęła. - Czemu?
- Moje życie się strasznie pokomplikowało. Musiałam się dłużej zastanowić nad czymś, a nie miałam tego czasu. Więc postanowiłam uciec - odpowiedziała, patrząc tylko na ekran. - Brakowało mi miasta. Tutaj zawsze coś się dzieje. W jednym dniu zostajesz porwana przez łowców, a w drugim spotykasz swojego byłego chłopaka.
 Zauważyłam, że jej kąciki ust lekko się uniosły. Jej oczy zapatrzyły się na telewizor, ale myślami była daleko. Wspominała dobre chwile. Jednak później jej mina się zmieniła. Pokazywała grymas. Lexi pokręciła głową, aby przepędzić złe myśli. 
- Jestem zmęczona. Gdzie mogę się przespać? - Wstała szybko.
- Sypialnia rodziców jest teraz wolna. Możesz tam spać.
- Dzięki - wymamrotała.
 Weszła na górę, zostawiając mnie samą. Znałam Alexis. Nie zostawiłaby mnie samotnie z tym, co się stało. Właśnie spotkałam osobę, która opętała ciało mojego chłopaka. Musiałam o tym pogadać. Dawna Lexi wysłuchałaby mnie, zrobiłybyśmy sobie dzień tylko dla siebie, czyli popcorn, filmy, pogaduchy o wszystkich i o niczym. Teraźniejsza dziewczyna sobie poszła.
 Czemu tak się zmieniła? I co się z nią działo przez te kilka miesięcy? 
 Teraz się tego nie dowiem.

 Trzy godziny później odezwał się dzwonek do drzwi. Alexis, która siedziała w salonie z kubkiem kakao, zapiszczała. Bardzo szybko wstała i pobiegła do kuchni, gdzie ja urzędowałam. 
- Nie otwieraj drzwi. Pod żadnym pozorem ich nie dotykaj - poprosiła, a w jej oczach dostrzegłam strach.
- Nie musisz się bać. To tylko Dante. Mój ... - chrząknęłam. Co miałam powiedzieć? Chłopak? Przyjaciel? W tej samej chwili, kiedy miałam odpowiedzieć, dostałam wiadomość od czarodzieja. - Jego nie musisz się bać. 
 Podeszłam do drzwi, kątem oka spoglądając na Lexi, która się chowała. Drzwiczki stanęły otworem. W progu znajdował się szarooki. Na jego widok moje serce zatrzymało się, by za chwilę rozpocząć grę na bębnach. Zapomniałam o tym, co się stało kilka godzin temu. Nie myślałam o Zankou, łowcach czy wilczycy. Najważniejszy był ten moment. Trwał on sześć sekund. O wiele za mało.
- Witaj, słoneczko - powiedział, a ja się zarumieniłam.
- Cześć. - Aż mi się zrobiło głupio, że nie miałam dla niego słodkiego przezwiska. - Wejdź. 
 Przechodząc przez próg, pocałował mnie czule w usta. Ten buziak był jak zakazany owoc. Pożądałam go. Prosiłam o wiele więcej. Marzyłam o milionach całusów na moim ciele.
- Masz gości? - spytał, rozglądając się.
 Lexi nadal przebywała w kuchni. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Blondynka chciała, żeby jej nocowanie u mnie było tajemnicą, więc nie mogłam powiedzieć Dantemu o niej.
- Dawna znajoma nocuje u mnie. Jest teraz bardzo zajęta. - Okłamałam go. Czułam się okropnie robiąc to. Serce zaczęło bić w innym rytmie niż przedtem, w rytmie kłamcy. Chłopak nic nie powiedział. Może mi uwierzył, a może wyczuł pół kłamstwo. 
- Miałem dzisiaj cię uczyć - przypomniał mi. - Zapomniałaś, prawda?
 Prawda.
- Przepraszam. Miałam tyle rzeczy na głowie. Przełóżmy to na jutro, proszę.
 Szarooki uśmiechnął się po chwili. Ucałował mój policzek i pożegnał się. 
- Będę czekał na jutro - rzekł, zamykając drzwi. Wilczyca w tym samym momencie wyszła z kuchni i podeszła do mnie. Obserwowała mnie długo, a ja wciąż wpatrywałam się w wyjście.
- Dante - wymówiła jego imię. - Czyli już dałaś sobie spokój z Chrisem?
 I ponury humor wrócił.
 Nie odpowiedziałam. Usiadłam na kanapie, podkuliłam nogi i włączyłam telewizor. Leciał właśnie serial "Teoria Wielkiego Podrywu". Za każdym razem żarty poprawiały mi samopoczucie. Lecz nie tym razem. 
- Oj, przepraszam. - Lexi usiadła obok mnie. - Tylko się z tobą droczę.
 Westchnęłam.
- Kto się czubi, ten się lubi. Pamiętasz? - Szturchnęła mnie lekko.
 Mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie umiałam się długo gniewać na Alexis. Była dla mnie jak siostra.
- To ... Opowiedz mi o nim - poprosiła. - Obiecuję, że nie będę się wtrącała.

○○○○○
 Cztery lata. Całe CZTERY LATA. Tyle czasu już piszę to opowiadanie. Powiem prawdę, czasami było ciężko. Nie chciało mi się pisać, przepisywać rozdziałów, czy nawet wymyślać wątki. Jednak z pomocą ulubionych książek, dobrą muzyką i ciepłą herbatą, dawałam radę. Teraz jestem zachwycona i zadowolona moją twórczością (niczym inny - niestety). Mam wielką nadzieję, że zdołam pisać jeszcze przez długi czas. 
 I dziękuję wszystkich Czytelnikom, którzy komentują rozdziały. To dzięki Wam jeszcze ten blog istnieje :D



2 komentarze:

  1. Cztery lata? jejku, serio, ten czas okropnie szybko mija.
    Co mogę powiedzieć o rozdziale? podobał mi się, bardzo, jak zawsze zresztą. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. opowiadanie przeczytałam jednym tchem w jeden dzień i czekam na więcej :)
    i zapraszam Cię również do siebie :)
    http://onesmallbreath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
Miłośniczka fantasy, magii, wiedźm oraz rocka.