czwartek, 31 października 2013

Rozdział 6

 Obudziłam się w swoim pokoju. Światło oślepiało mnie i musiałam ukryć twarz pod poduszką. Co się stało? Kiedy zasnęłam? I jak? Od dawna próbowałam odpłynąć w krainę snów, żaden sposób mi nie pomógł.
 Podniosłam głowę i poczułam ból w czaszce. Położyłam się i zawołałam mamę, co też wywołało nieprzyjemne uczucie. Rodzicielka przyszła kilka minut później.
 - Jak się czujesz? – spytała, siadając na skraju łóżka.
 - Co się stało? – Nie odpowiedziałam na pytanie, tylko zadałam własne.
 Kobieta pogłaskała mnie po głowie i lekko pocałowała w czoło. Była przestraszona, zdenerwowana oraz smutna.
 - Wczoraj, gdy wracałaś do domu, straciłaś przytomność. Na całe szczęście twój kolega, Dante, tedy przejeżdżał i cię przywiózł. – W oczach miała łzy, a ręce się trzęsły jak galaretka, którą potrząsa dziecko. – Tak bardzo się bałam, że coś ci się stało.
 Ogarnęło mnie poczucie winy. Nie chciałam, żeby moja mama odczuwała takie emocje: strach, smutek, zdenerwowanie. Robiłam, co w mojej mocy, abym zasnęła. Może za słabo się staram? Gdybym wiedziała czemu się tak dzieję, zlikwidowałabym ten problem.
 - Teraz leż, odpoczywaj. Zrobię ci herbatę, a później spróbuj pospać, chociaż trochę.
 Lekko się uśmiechnęłam i zamknęłam oczy. Usłyszałam odgłos zamykanych drzwi.
drzwi.
 Z wczorajszego dnia, co było prawdą, a co wytworem mojego zmęczonego umysłu? Byłam w szkole, to na pewno. Wizyta u Bianci. Wysunęłam lewą rękę i odwinęłam rękaw. Nie znalazłam żadnego śladu na skórze po spotkaniu z igłą. Czyli nie spotkałam się z Biancą.
 Spotkałam Dantego. Do połowy to prawda. Ale z historii opowiedzianej przez matkę, chłopak znalazł mnie po tym jak zemdlałam. Lecz ja go pamiętam. Jego samochód, granatowa Renault Laguna. Jak wyglądał. Jego dotyk.
 Czułam, że się palę. Głupie rumieńce na całej twarzy.
 Czy się w nim zakochałam? Nie, to niemożliwe. Moje serce należało do Chrisa. Nie mogłam bez niego żyć, jednak w Dante było coś, co mnie przyciągało do niego.
 Magia.
 Czy to prawda, że chłopak jest czarownikiem?
 Nie mam pojęcia. Nie wiem nawet, czy wierzyć w cały wczorajszy dzień. Był on dla mnie jak bańka mydlana, która teraz pękła.
 Wiedziałam, co będzie moim zadaniem, gdy wstanę z łóżka. Spotkam się z Dante i spytam go.
 A jeśli mnie wyśmieje? A jeśli to prawda? Może on jest zły?

 Przez prawie cały dzień leżałam w łóżku. Mama nakazała mi zostać w pokoju, żebym znowu nie osłabła. Bała się o mnie. Gdy opowiedziałam jej o moich przygodach z Avą i Azazelem w oczach rodzicielki zobaczyłam łzy. Zabolało ją to, że w tych momentach nie była przy mnie. W ciągu tego półrocza widziałam wiele agonii, czułam mnóstwo bólu. A ona znajdowała się po drugiej stronie kuli ziemskiej. Wiedziałam, że pracuje tylko dlatego, żebym miała co jeść i w co się ubrać. Ale przegapiała najważniejsze momenty w moim życiu: urodziny, zakończenie szkoły, występy z moim udziałem, dostawanie nagród za konkursy. Była na niektórych z tatą, lecz na większości przychodziła babcia.
 Cieszę się, że teraz jest przy mnie. Ogromnie za nią tęskniłam.
 Ktoś zapukał do drzwi. Wyrzuciłam ciche „proszę” i usiadłam, opierając się o zagłówek łóżka. Do pokoju wszedł Dante. Klapnął na obrotowym krześle.
 - Jak się czujesz?
 Chciałam go zapytać o ubiegły dzień, o naszym spotkaniu na drodze, łące z mnóstwem przepięknych kwiatów, lecz wiedziałam, że nie weźmie mnie na serio. Powie, że przyśniło mi się to. Musiałam mieć pewność, czy jest czarodziejem. Nie czuję jego magii, ale mówił, że ją blokuje.
 - Dobrze – rzekłam.
 Otworzyłam usta, aby zadać pytanie jednak nic się nie stało. Przygryzłam dolną wargę, przeklinając mój strach. Może sam mi o tym powie? Raczej nie. Nie wygląda na kogoś, kto ma do ukrycia taki sekret.
 - Twoja mama mówiła, że nadal masz problemy ze snem, więc przyniosłem dla ciebie Werbenę. Powinna ci pomóc. – Powiedziawszy to, zostawił na biurku woreczek ze sproszkowaną rośliną.
 Uśmiechnęłam się, dziękując mu.
 Teraz albo nigdy, Anna!
 - Słyszałam, że – zaczęłam nieśmiało. – znalazłeś mnie nieprzytomną, na ulicy. I przywiozłeś do domu.
 Chłopak przytaknął.
 - Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? – Ciekawe, jak się z tego wytłumaczy.
 - Twoja mama zamówiła jakieś produkty w sklepie wujka i podała adres.
 Mam wrażenie jakby już opracował odpowiedzi na każde moje pytanie.
 - Od jak dawna nie możesz zasnąć? – spytał, wstając z krzesła i podszedł do mnie.
 Od jak dawna? Nie byłam do końca pewna. To nie przyszło nagle, tylko pojawiało się stopniowo. Coraz krócej spałam, aż wreszcie ogarnęła mnie bezsenność. Zaczęło się dwa tygodnie od odejścia moich bliskich. Może to było powodem? Tak bardzo za nimi tęskniłam.
 - Ponad miesiąc – odpowiedziałam, wpatrując się w oczy Dantego. Szare, znane. Miałam wrażenie jakbym już je widziała. Takie same. Przypominam sobie ten ich blask, ale gdy szukam ich w pamięci, nie mogłam znaleźć. 
 - To długo. Czy w twoim życiu wydarzyło się coś co mogło wywołać traumę? – Kiedy go słuchałam, poczułam się jak u psychologa.
 Traumatyczne wydarzenie? O tak. Jest ich mnóstwo. Zacznę od początku. Od września dostawałam nocnych wizji, w których widziałam śmierć innych bądź swoją, dowiedziałam się, że jestem czarodziejką, że mój chłopak i jego kuzyn to wampiry. Moją babcię i ciocię porwał wilkołak, który współpracował ze złą czarownicą. Śmierć babci. Poszukiwał mnie starszy wampir o imieniu Azazel, chciał on wskrzesić swojego przyjaciela, lecz najpierw musiał mieć krew wampira, padło na Taylor, człowieka – Adama i Kreye – Lydii. A na koniec zmarła Ava, chociaż jej śmiercią się nie przejmowałam. Moja przyjaciółka Lexi albo została zabita, albo porwana i do tego ciało Chrisa przejął Zankou.
 - Niedawno straciłam babcię i przyjaciół.
 Nie zauważyłam, że płaczę, dopóki szarooki nie otarł mokrych policzków. Drugą ręką ujął moją dłoń. To mi przypomniało jak znajdowaliśmy się w jego samochodzie, nasze dłonie złączyły się, idealnie do siebie pasując. Od tych dwóch miesięcy znowu poczułam się szczęśliwa. Dante napełniał mnie radością.
 Widziałam jak pochylił się i nasze czoła prawie się stykały. Zobaczyłam jak zamyka oczy i przybliża swoje usta do moich. Jednak ich nie poczułam.
 Drzwi się otworzyły i do sypialni weszła mama. Chłopak odskoczył ode mnie jakbym go poparzyła.
 - Muszę już iść. Do zobaczenia, Anna. – Uśmiechnął się do mnie. – Do widzenia.
 I wyszedł.
 Jak moja szansa na szczęście.

 Siadając przy biurku włączyłam laptopa. Zegar wskazywał drugą nad ranem. Powinnam teraz spać, jak większość osób na tej półkuli ziemskiej. Coś mi przeszkadzało w wykonywaniu tej czynności. Nie wiedziałam, co było tego przyczyną, choć się domyślałam.
 Traumatyczne przeżycia.                                        
 Może bałam się zasnąć? A gdybym to zrobiła? Śniłyby mi się twarze zmarłych, czy przeżyłabym na nowo straszne momenty mojego życia?
 W wyszukiwarce wpisałam „ Objawy bezsenności”. Wcisnęłam pierwszy lepszy link i przeczytałam wszystko, co było na stronie. Z tekstu wynikało, że będę miała problemy z koncentracją, zacznę być rozdrażniona. Możliwe, że będę miała halucynacje lub depresje. Przeczytałam też jak się zwalcza bezsenne noce, nic z tych rzeczy mi nie pomogły.
 Spojrzałam na zioła, które przyniósł mi Dante. Chłopak, który PRAWIE mnie pocałował.
 Zadziałałaby ta roślina? Usnęłabym? Jest tylko jeden sposób, aby się przekonać.
Wzięłam woreczek i zeszłam z nim do kuchni. Wszędzie było tak cicho i mroczno. W środku domu słyszałam tylko tykanie zegarków, a na zewnątrz szum wiatru. Wszystko było uśpione. Oprócz mnie.
 W torebeczce znalazłam liścik, jak zaparzyć herbatę z werbeny. Za pomocą magii podgrzałam wodę w czajniku. Później wlałam ją do filiżanki i wsypałam poruszone listki. Pomieszałam przez chwilkę i siadając na krześle czekałam, aż ciecz się trochę ostudzi. Wypiłam ją w ciągu pięciu minut. Smak miała ohydny, ale jakoś udało mi się nie zostawić ani kropelki. Następnie wróciłam do sypialni, położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.

 Warczenie psa. Obdarta skóra. Krew znajdowała się wszędzie. Trzęsienie ziemi. Wielka dziura.
 Ciemność.
 Rozbłyski światła.
 Ponad dźwiękowy hałas rozwalał moje bębenki w uszach. Zakryłam je, lecz nic to nie dało. Szepty, krzyki dobrze znanych mi osób. Łkanie. Przerażający śmiech. I on.
 Zankou we własnej osobie.
 W ciele Chrisa.
 Dotyka mojego policzka. Przytula mnie całując moje brązowe włosy.
 To nie on. To mój chłopak!
 Wszystko zniknęło.
 Jak moja pamięć po tym śnie.

○○○○○
 Dokładnie dwa lata temu dodałam pierwszą notkę na blogu (prolog). Ale ten czas szybko leci. Przez te lata nauczyłam się więcej i opisowo pisać. Nadal nie jestem tak bardzo dobra w tym, co robię, lecz najważniejsze jest to, jak dobrze się bawiłam, pisząc bloga. "Jesteś dla mnie nieumarłym" jest moim pierwszym "dziełem" i jestem z niego dumna. Dziękuję wszystkim moim obserwatorom i komentującym, chociaż teraz wcale ich nie widuję.
 Jeśli chodzi o to, proszę o pozostawienie sobie, choć krótkiego komentarza o treści "Czytam". To mi bardzo pomaga w tworzeniu. 

1 komentarz:

  1. Gratuluję wytrwałości !! 2 lata to nie mało ! :D
    Nie dawno natknęłam się na tego bloga i przeczytałam 6 rozdział. Strasznie mi się spodobał ! Więc przeczytałam te opowiadanie od początku ! I nie mogę się już doczekać następnej części !!
    Dla motywacji
    PISZ SZYBKO NASTĘPNA CZĘŚĆ !! CZYTAM :D
    Pozdrawiam Juli :D

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
Miłośniczka fantasy, magii, wiedźm oraz rocka.