niedziela, 1 września 2013

Rozdział 3

 Następnego dnia, w kafejce „Retro”, spotkałam Olgę, koleżankę ze szkoły. Rozmawiałyśmy dziesięć minut zanim ktoś nam nie przeszkodził. Gdy dziewczyna zobaczyła twarz mężczyzny powiedziała, że i tak musi już iść. Po drodze do wyjścia nadal patrzyła się na niego. W pewnym momencie uderzyła się o stół.
 - Co chcesz? – syknęłam zdenerwowana.
 Nadal nie przeszło mi po tamtym dniu.
 - Mam mały problem – powiedział, rozglądając się dookoła.
 Nie dziwiło mnie to. Od jakiegoś czasu Ben pakował się w kłopoty, co tydzień. Abo musiał oddać pieniądze, albo rozwścieczał grupkę wampirów, którzy chcieli mu poderżnąć gardło. Nie pomagałam w żadnych przypadkach, musiał sam się rozliczyć. Najwyraźniej każdy przeżywa stratę inaczej. Ja płacze nocami i próbuję za pomocą magii rozwiązać problem, a on chodzi na pokera.
 - Nie – rzuciłam szybko, zanim mógł coś dodać.
 Odwróciłam się w stronę wyjścia i ruszyłam. W połowie drogi wampir przesłał wiadomość do mojej głowy:
   Ona wie jak odzyskać Chrisa.
 Gwałtownie się zatrzymałam.
 Mówił prawdę? Trudno stwierdzić.
 Chciałam znów zobaczyć ukochanego, usłyszeć jego głos, poczuć jego dotyk na swojej skórze. Ale żeby to był on, a nie Zankou, teraz właściciel jego ciała. Cieszyłam się, że jest daleko stąd, lecz też było mi smutno. Moje serce nadal czuło, że tam w środku jest uwięziony Chris, czekający na mnie. Tęskniłam za nim tak bardzo, że wszystko w moim organizmie krzyczało jego imię oraz wysychało bez jego miłości. Nie wiedziałam, że poczuję do kogoś taką miłość, jaką zazwyczaj pokazują w filmach dla nastolatek. Razem z Lexi naśmiewałyśmy się z nich, gdy główne bohaterki robiły coś głupiego dla ukochanego.
 Teraz ja występuję w tym filmie.
 Szłam z Benem do kobiety o imieniu Bianca, której wampir obiecał krew pełnokrwistej czarownicy. Na początku nie rozumiałam tego.
 Pełnokrwista czarownica?
 Później dowiedziałam się, że to osoba, która posiada obojgu rodziców z magicznymi mocami. Mój tata nie był czarownikiem, więc nie byłam pełnokrwista. Mężczyzna dodał, że mam moc trzech czarownic, to też się liczy.
 Po niespełna godzinie dotarliśmy na miejsce. Dom kobiety był mały, miał tylko parter, ale potem okazało się, że też piwnicę, w której odbywają się spotkania wdów, które wierzą w magię i chcą porozmawiać ze zmarłymi partnerami. Mieszkanie wyglądało jak te, które znajdują się na wsi. Brakowało tu tylko kilka kur, krów albo koni. Zza zasłoniętych okien wyczułam energię dwóch postaci. Jednej większej, drugiej mniejszej. Matko i dziecka? Babci i wnuka?
 Ben zapukał kilkakrotnie w przestarzałe drzwi. Gdy nikt nie otworzył zadzwoniłam dzwonkiem, którego hałas mnie przestraszył. Dźwięk był podobny do krzyku dziecka lub kota. Chciałam powiedzieć, że się rozmyśliłam i wracam do domu, lecz w tym momencie drzwi się otworzyły i przez nie wychyliła się mała dziewczynka. Jeśli miałabym zgadywać jej wiek, to bym powiedziała, że ma osiem lat. Miała piękne blond loki i niebieskie oczy.
 - Nareszcie jesteś – rzekła i pozwoliła nam wejść do środka.
 - Cześć. Jak się nazywasz? – zapytałam dziewczynkę. Chciałam być miła, ale ona tego nie doceniła.
 - Bianca – syknęła.
 Ta kobieta to mała dziewczynka? Nie, niemożliwe.
 Wampir usiadł na skórzanej kanapie i położył nogi na stoliku do kawy. Ja klapnęłam obok niego.
   Bianca to ona? – Wysłałam telepatyczną wiadomość do mężczyzny.
 Ten popatrzył się na mnie i wyglądał jakby miał za chwilę wybuchnąć śmiechem.
   Tak. A kogo ty oczekiwałaś?
   Dorosłej kobiety.
 Jemu jeszcze bardziej chciało się śmiać.
 - Gdybym wiedział, że szukasz takiej osoby pokazałbym ci klub ze striptizem – wyszeptał do mojego ucha.
 Mocno uderzyłam go w ramię, a on nadal się uśmiechał. Po co z nim tu przyszłam? Robić z siebie błazna – prosta odpowiedź.
 Bianca usiadła naprzeciwko nas i spojrzała się na mnie. Tak długo na mnie patrzyła, że czułam się niekomfortowo.
 - Okłamałeś mnie – prawie krzyknęła.
 Wcisnęłam się mocniej w kanapę, mając nadzieję, że mnie ochroni przed jej gniewem. Nie wiem, czemu, ale ona mnie przerażała.
 - Nie jest pełnokrwista – przyznał – lecz też jest niezwykła.
 - Tak, czuję to.
 Dziewczynka wstała i usiadła obok mnie. Wzięła moją rękę i objęła ją drugą swoją dłonią. Zamknęła oczy. Czułam jak dostaje się do mojej głowy. Albo mi się wydaje. Trudno powiedzieć, co teraz robiła. Próbowała wejść do umysłu, jednak bardzo delikatnie. Poczułam dziwne uczucie, lecz na krótko, nawet nie wiem, czy było prawdziwe. Gdy otworzyła oczy, uśmiechnęła się i wstała.
 - Miałeś rację. – Jej głos drżał. – Jest wyjątkowa.
 Kolejne pięć minut siedzieliśmy w ciszy. Bianca obserwowała mnie jakbym była szczurem laboratoryjnym, a ona, jako profesor, podała mi jakieś lekarstwo. Ben przybliżył się do mnie, tym samym wytworzył z siebie tarczę obronną, gdyby ktoś mnie zaatakował. A ja rozglądałam się po pokoju. Był to malutki salon z kanapą mieszczącą ledwo trzy osoby, jednym fotelem i półką na książki. Ściany miały kolor brązowy, na nich nie wisiał żaden obraz, tylko jedno okno. Obok salonu znajdowała się kuchnia z lodówką, blatem i stolikiem z dwoma krzesłami. Z drugiej strony były dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, drugie pewnie do piwnicy.
 - Ben mówił, że potrzebujesz krwi – zaczęłam. – Moja może się nadawać? A później powiesz nam jak uratować kogoś, kto został uwięziony we własnym ciele.
 Uwięziony we własnym ciele? Jak to głupio zabrzmiało.
 - To zależy.
 Spojrzałam na dziewczynkę. Czy ona w ogóle mrugała?
 - Od czego? – Chciałam zapytać, lecz Ben był szybszy.
 W środku cała się gotowałam z niecierpliwości. Ja chcę Chrisa! – krzyczało moje ciało. Niech powie jak pozbyć się Zankou!
 - Od tego, czy jest uzależniona od narkotyków, alkoholu, papierosów oraz czy w ciągu doby ich nie spożywała.
 - Szybko pokręciłam głową.
 - Nic z tych rzeczy.
 Bianca uśmiechnęła się tajemniczo. Wstała i szybko poszła do kuchni. Nie widziałam, co wyjęła z szafki, ale to na pewno coś w rodzaju strzykawki do pobrania krwi. Gdy wróciła brutalnie wzięła moją rękę i wbiła w skórę … żyletkę? Jęknęłam z krótkiego bólu. Po chwili pięć kropelek cieczy skapnęły na małe szkiełko. Niebieskooka przyglądała się przez moment ciemnoczerwonej substancji i próbowała poczuć zapach. Kiedy wykonała czynności do końca rozpromieniła się.
 - Muszę mieć więcej – szepnęła.
 Oczy miała szeroko otwarte, a źrenice rozszerzone.
 - Nie ma mowy – powiedział twardo wampir.
 Skóra, która z pomocą magii się zabliźniła, na nowo stworzyła ranę dzięki żyletce.
 - Ej – krzyknęłam.
 - Wy nie rozumiecie. Ta krew jest bezcenna. Muszę chociaż wziąć jeszcze trzy krople – nalegała.
 Mężczyzna pociągnął mnie do góry, schował za plecami i pokazał kły, ostrzegając, że jeśli się zbliży, to się źle skończy dla niej. Bianca nie była taka głupia, pozwoliła nam odejść. Kiedy byliśmy już za drzwiami zawołała:
 - Córko Nyks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
Miłośniczka fantasy, magii, wiedźm oraz rocka.