środa, 13 maja 2015

Rozdział 32

   Dwudziesty szósty lipca.
   Dwudziesty szósty
   Lipca.
   Ta data ciągle pojawiała się w mojej głowie, błyskała co sekundę, nalegała, abym ją zapamiętała. To było wkurzające.Co się stanie w tym dniu? Czemu miałam ją pamiętać? Czy to możliwe ... Czy to wizja? Tego dnia miałam spotkać się z Nyks?
   Dwudziesty szósty lipca.
   Pojawiało się i znikało. Rozbłysnęło jasnym światłem, żeby po chwili zgasnąć. I tak cały czas. Gdy już miałam poprosić o przestanie, data się zmieniła. Drugi sierpnia.
   Co to miało znaczyć? Dwie daty? Która z nich była prawdziwa?Co się stanie w tych dniach?     Niech ktoś mi odpowie!


Dante
   Przyjechałem do Anny z bukietem czerwonych róż i ulubionym przysmakiem dziewczyny. Czułem się bardzo zawstydzony tym, że nasłałem na nią śledzące stworki bez jej wiedzy. Byłem głupkiem. To mało powiedziane. Zachowałem się król dupków. Zaraz po tym, jak przemyślałem to wszystko, poszedłem kupić prezenty dla niej. A teraz, gdy stałem przed drzwiami do jej domu, czarodziejki nie było. Nie wyczuwałem jej. Dzwoniłem do niej, nie odbierała. Moja ludzka strona mówiła, że była zbyt wkurzona na nie, jednak oblicze czarodzieja mówiło głośniej. Coś jej się stało. Anna była w niebezpieczeństwie. Użyłem całej swojej magii, aby zlokalizować ją, lecz nic to nie dało. Miałem tylko jeden sposób.
   Wezwałem do siebie Wifychów. Miałem już ich nigdy nie używać, ale jeśli Annie działa się krzywda ... Mogłem zrobić wyjątek.
   Brązowowłosa leżała nieprzytomnie na kanapie. Nad nią stała jakaś staruszka. Widziałem, jak odprawiała zaklęcie. Niestety nic nie dosłyszałem z tego, co mówiła. Zaprowadziłem jedną z istot na zewnątrz. Widziałem miasteczko, mnóstwo budynków. Dostrzegłem między bankiem a sklepem z odzieżą używaną, budynek odstający od innych. Ten sklepik był wykonany z cegły. 
   Rozpoznałem to miejsce. 
   Próbując utrzymać emocje na wodzy, jechałem jak najszybciej po swoją dziewczynę.

   Drzwi huknęły tak mocno, że aż niektóre książki pospadały z regałów. Od razu wyczułem obecność Anny. Prawie biegłem do małego pokoju za zasłonką. Po chwili zobaczyłem leżącą dziewczynę. Przy niej stała baba, trzymająca jakiś łańcuszek i wypowiadała zaklęcie. Przeszukałem w głowie każdą informację, która mogła mi się przydać. Słowa, które wychodziły z ust staruszki nie miały dla mnie sensu. Mówiła w nieznanym mi języku. Nie mogłem pozwolić, aby coś zrobiła Annie. Nic! Odrzuciłem kobietę na drugi koniec pokoju, wleciała na starą komodę. Podniosłem powieki dziewczyny. Nie miała przekrwionych oczu. To dobrze. Nadal nie wiedziałem, co się stało, że była nieprzytomna. Położyłem jedną dłoń na czole, a drugą na sercu brązowowłosej. Wymawiałem słowa najciszej jak mogłem, żeby nikt mnie nie usłyszał. Pod ręką czułem równy rytm bicia. Był powolny, jednak z każdym zdaniem zmieniało tempo na szybsze. Gdy serce zaczęło zdrowo bić, ucichłem.



Anna

   Powoli, bardzo wolno, otwierałam oczy. Widziałam wszystko niewyraźnie, rysy zamazywały się. Po kilku mrugnięciach dostrzegłam blond włosy. Chwilę później widok wrócił do normy. Przed sobą miałam twarz swojego chłopaka. Uśmiechał się. Tło nie przypominało mojego pokoju ani żadnego innego znajomego miejsca. Gdzie ja byłam? Dopiero, jak się rozejrzałam dokładnie, przypomniałam sobie, że znajdowałam się w sklepie u nieznajomej czarownicy. Chciałam wstać, jednak byłam zbyt słaba na to. Czarodziej widząc moje starania, pomógł mi. Usłyszałam, jak coś spada na ziemię. Zauważyłam starszą kobietę podnoszącą się. Moim pierwszym ruchem było podejście do niej. Nie wiedziałam, czemu ona leżała oraz jak Dante mnie znalazł. A no tak. Znowu mnie śledził.
- Nic ci nie jest? - spytał ze strachem w oczach. Pokręciłam głową. Byłam osłabiona, lecz nic innego. 
- Co się stało? - Mój głos był chropowaty.
- Sam chciałbym wiedzieć - odpowiedział, patrząc na kobietę. - Co jej zrobiłaś!?
- Ona nie jest winna. To ja. Byłam głupia. Chciałam ukraść jej księgę, ale karteczka mnie powstrzymała. To przez ten kufer. Był pod ochroną.
   Palcem pokazałam drewniany przedmiot, który nadal stał w tym samym miejscu. Nie wyglądał na coś, co mogłoby skrzywdzić. Musiałam kogoś przeprosić.
- Przepraszam. Nie chciałam ukraść pani księgi. Nigdy tego nie robiłam. Strasznie przepraszam. Przechodzę przez wielki stres i nie myślałam, co robię. Po prostu chciałam się czegoś poduczyć i ...
- Nie musisz przepraszać. - Wtrąciła się staruszka. - Wiem, jak to jest być nastolatką. Mogę ci pożyczyć Księgę Zaklęć. Pożyczyć! Musisz ją oddać, gdy tylko zdobędziesz tyle informacji ile potrzebujesz. 
- Bardzo dziękuję. Oddam niebawem. - Uśmiechnęłam się szeroko. Miałam ochotę przytuli`c ją za to. Normalni ludzie by zadzwonili po policję. Ale to normalni ludzi. Nie czarodzieje.
- I jeszcze jedno - powiedziała kobieta, tym razem do Dantego. - Nigdy bym nie skrzywdziła niewinnej osoby, więc możesz być spokojny. 
- Nie będę za to przepraszać - rzekł chłopak. Dopiero teraz zauważyłam, że napiął wszystkie mięśnie. 
   Podczas wychodzenia kobieta przesłała mi wiadomość. Zaniepokoiła mnie ona. Nie wiedziałam, czy mam jej ufać. W końcu nie znałam jej, lecz coś mi podpowiadało, że powinnam tego wysłuchać dokładniej. Głosik w mojej głowie mówił, że to prawda. Jednak nie chciałam w to wierzyć.
     Miej się na baczności. Ktoś bardzo ci bliski jest zdrajcą. Uważaj na siebie. 


***
  Nie rozmawialiśmy ze sobą. Nie zamieniliśmy ani jednego słowa, dopóki nie weszliśmy do mojego domu. Powinnam się z nim pogodzić. Znowu mnie śledził, ale myślał, że grozi mi niebezpieczeństwo. Też bym tak postąpiła. Więc mu wybaczyłam. Gdy już mieliśmy za sobą przeprosiny, zaczęliśmy rozmawiać o magii. Wytłumaczyłam mu, dlaczego potrzebowałam księgi oraz o obawie przed spotkaniem Nyks. Później poczułam poczucie winy, bo nie opowiedziałam mu o swoim połączeniu z Benem. Nie chciałam go w to mieszać. Byłby wściekły na wampira i na mnie. Chciałby to zerwać, choć był tylko jeden sposób na to. I wiedziałam, że to nadejdzie szybko. Dwudziestego szóstego lipca - za tydzień albo drugiego sierpnia. 
  Dwa razy umrę? Przecież to niemożliwe. Czyżby ktoś inny umrze, gdy wybije któraś z tych dat? Lexi? Ben? Dante? Kto? I jeszcze ta wiadomość od starszej czarownicy. Kto mnie zdradzi? Kto mnie nienawidził? Kto chciał mojej śmierci? Z tymi pytaniami poszłam spać, choć nie zasnęłam. Nie spałam, dopóki pierwszy świergot ptaka nie dotarł do mnie i powiadomił o nowym dniu. 

O mnie

Moje zdjęcie
Miłośniczka fantasy, magii, wiedźm oraz rocka.